wtorek, 29 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
Day 104
Day 104: Jeden z najfajniejszych od dawna sobotnich obiadów we dwoje, choć był to... kebab :) i baklava na deser!!! A potem wspaniały dłuuuugi spacer, i jeszcze dwie blachy pachnących teraz na cały dom ciasteczek orzechowych... Mmm...
piątek, 25 lipca 2014
Day 103
Day 103: Kawałek zaległej roboty wykonany (dawno zapomniany na rzecz pilniejszych spraw, a teraz nadszedł ten czas, kiedy tego typu zagadnienia można odkopać), miła obietnica współpracy, spokoju w głowie sporo, a do tego oczywiście wożenie się kabrioletem w nocy po mieście ^^
Day 102
Day 102: Owocny dzień pod znakiem przypominajkowego powrotu do książek porodowych, spędzony w towarzystwie pracującego z domu M. (tak! tak! od wczoraj nie "siedzę" sama!) i lemoniady home-made w otoczeniu gotowych do akcji sprzętów (basen, piłka...). Czytaj: Wielkie Oczekiwanie, ciąg dalszy.
środa, 23 lipca 2014
Day 101
Day 101: Burza z gradem... Szacunek dla wielkiego żywiołu, powietrze takie cudne teraz, no i duże zmiany ciśnień - może coś się i u mnie zacznie?
100!
Dziś dzień 100!
Decyzja tak naprawdę zapadła już jakiś czas temu, ale czas ogłosić ją oficjalnie: tak przywiązałam się do projektu - tyle mi dał i daje w życiu! - że nazwę "100 happy days" potraktuję jako punkt wyjścia... Następny przystanek, jeśli się uda, będzie zgodny z adresem bloga. Czyli celuję w tysiąc!
Na setkę: Uratowany z kuchni wielki motyl, dla którego nie wiem gdzie znalazłam cierpliwość i uważność... To chyba ta ciąża :) i wieczorna rozrywka z Mężem - pierwszy raz razem graliśmy w boule! I wiecie co? Niemal pod blokiem mamy plac do gry. Specjalnie dla bouli. Wraz z innymi wspaniałościami na "Sportowej ścieżce". Bemowo, I love you more and more!
Decyzja tak naprawdę zapadła już jakiś czas temu, ale czas ogłosić ją oficjalnie: tak przywiązałam się do projektu - tyle mi dał i daje w życiu! - że nazwę "100 happy days" potraktuję jako punkt wyjścia... Następny przystanek, jeśli się uda, będzie zgodny z adresem bloga. Czyli celuję w tysiąc!
Na setkę: Uratowany z kuchni wielki motyl, dla którego nie wiem gdzie znalazłam cierpliwość i uważność... To chyba ta ciąża :) i wieczorna rozrywka z Mężem - pierwszy raz razem graliśmy w boule! I wiecie co? Niemal pod blokiem mamy plac do gry. Specjalnie dla bouli. Wraz z innymi wspaniałościami na "Sportowej ścieżce". Bemowo, I love you more and more!
Day 99
Day 99: Kulinarne szaleństwa (i porządkowe, przy okazji), czyli działania spod znaku "no mogłabym już urodzić"...
niedziela, 20 lipca 2014
piątek, 18 lipca 2014
Day 96
Day 96: Carrots & hummus (plus a 0.0% beer and a HUGE almond Toblerone from my great husband) --- my adventure with Sherlock has officially begun :)
Dzień 96: Marchewki & hummus (no i piwo 0.0% wraz z ORGOMNYM migdałowym Toblerone przywiezionym przez wspaniałego męża) --- moją przygodę z Sherlockiem uważam za rozpoczętą :)
Dzień 96: Marchewki & hummus (no i piwo 0.0% wraz z ORGOMNYM migdałowym Toblerone przywiezionym przez wspaniałego męża) --- moją przygodę z Sherlockiem uważam za rozpoczętą :)
czwartek, 17 lipca 2014
Day 95
Day 95: Powrót po latach do Gaardera, przypadkowo znaleziony na półce jeszcze nie czytany tom... Uwielbiam tego pana <3 Czytany w doborowym towarzystwie ZIMNEJ kawki. I dziecko w ścianie ;)
środa, 16 lipca 2014
poniedziałek, 14 lipca 2014
Day 93
Day 93: Coś, co postrzegam jako nasz sukces w rodzicielstwie - wszak rzadko się zdarza, żeby jako rodzic wyznaczyć sobie jakiś cel i NAPRAWDĘ go zrealizować :) Mianowicie, nasz syn 1) nie domaga się codziennego oglądania bajek, 2) świetnie się z nami dogaduje w sprawach "ile, kiedy, jakie", 3) nie wykazuje tęsknoty za oglądaniem bajek głupich / brzydkich / agresywnych, mimo kontaktu z rówieśnikami, którzy takowe oglądają, 4) najbardziej lubi szczegółowo i dogłębnie przyglądać się klasykom, jak np. "Zaczarowany ołówek" (na zdjęciu), i filmom / bajkom, które mają fajne przesłanie i są złożone ("Kung Fu Panda", Minionki, "Odlot"). O.
niedziela, 13 lipca 2014
Day 92
Day 92: Lying on a soft terrace swing while my son picks lavender for me <3
Dzień 92: Leżenie na miękkiej huśtawce ogrodowej na tarasie i syn zbierający dla mnie lawendę <3
Dzień 92: Leżenie na miękkiej huśtawce ogrodowej na tarasie i syn zbierający dla mnie lawendę <3
sobota, 12 lipca 2014
Day 91
Day 91: Stanisław bardzo wyglądał dziś, jakby się urwał z kempingu na Helu... Japonki, dresowe szorty, przyduży, wyblakły longsleeve, brązowa opalenizna, rozwiany włos... Aż spędziłam wieczór na poszukiwaniu naszego pamiętnego helskiego zdjęcia, żeby dołączyć do dzisiejszego szczęścia :) Tysiące przejrzanych zdjęć, setki wspomnień!
piątek, 11 lipca 2014
środa, 9 lipca 2014
Day 89
Day 89: A tub filled with cool water, ice coffee, snacks and a book: oh yeah!
(Yesterday's evening and today's morning spent with two marvellous women - one of them a little one - which was great, great, great - talking till 2am over some non-alcoholic beer and snacks - and which I did not take a picture of!)
Dzień 89: Wanna pełna chłodnej wody, kawa mrożona, przekąski i książka: o tak!
(Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek spędzony w towarzystwie dwóch wspaniałych kobiet - w tym jednej małej - co było naprawdę super, super, super - gadanie do 2 rano przy bezalkoholowym piwie i przekąskach - ale niestety nie zrobiłam zdjęcia!)
(Yesterday's evening and today's morning spent with two marvellous women - one of them a little one - which was great, great, great - talking till 2am over some non-alcoholic beer and snacks - and which I did not take a picture of!)
Dzień 89: Wanna pełna chłodnej wody, kawa mrożona, przekąski i książka: o tak!
(Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek spędzony w towarzystwie dwóch wspaniałych kobiet - w tym jednej małej - co było naprawdę super, super, super - gadanie do 2 rano przy bezalkoholowym piwie i przekąskach - ale niestety nie zrobiłam zdjęcia!)
poniedziałek, 7 lipca 2014
88: jeszcze jedno szczęście :)
88 again: Unutterably AWESOME handmade gifts for my daughter!!
88 raz jeszcze: Nieopisywalnie WSPANIAŁE prezenty dla córki, zrobione ręcznie przez dwie Wspaniałe Kobiety!!
88 raz jeszcze: Nieopisywalnie WSPANIAŁE prezenty dla córki, zrobione ręcznie przez dwie Wspaniałe Kobiety!!
Day 88
niedziela, 6 lipca 2014
Day 87: the comeback :)
I've decided to come back to my "100 / 1000 happy days" project (even if this would mean kinda cheating) after nearly two months entirely eaten by my masters thesis... Now that it's been successfully defended, school is gone, work is gone, and that I've become a certified doula - I can peacefully come back to living my life :) Here we go again!
Day 87: So, you may not know yet that thanks to my wonderful grandma I am a world's master of omlettes ;)
~~~
Zdecydowałam się wrócić do mojego projektu "100 / 1000 happy days" (nawet jeśli to oznacza malutkie oszustwo...) po niemal dwóch miesiącach, całkowicie zeżartych przez pracę magisterską... Teraz, kiedy została już z sukcesem obroniona, szkoła skończona, praca skończona, a do tego zostałam doulą certyfikowaną - mogę w spokoju ponownie zająć się życiem :) Do dzieła!
Dzień 87: Może jeszcze nie wiecie, ale dzięki mojej wspaniałej Babci jestem światowym mistrzem omletów ;)
Day 87: So, you may not know yet that thanks to my wonderful grandma I am a world's master of omlettes ;)
~~~
Zdecydowałam się wrócić do mojego projektu "100 / 1000 happy days" (nawet jeśli to oznacza malutkie oszustwo...) po niemal dwóch miesiącach, całkowicie zeżartych przez pracę magisterską... Teraz, kiedy została już z sukcesem obroniona, szkoła skończona, praca skończona, a do tego zostałam doulą certyfikowaną - mogę w spokoju ponownie zająć się życiem :) Do dzieła!
Dzień 87: Może jeszcze nie wiecie, ale dzięki mojej wspaniałej Babci jestem światowym mistrzem omletów ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)