wtorek, 29 kwietnia 2014

Day 82 - another happiness :)

Day 82 once more: First shots from my belly session. Self-esteem boost: + 500%!

Dzień 82 wciąż: Pierwsze ujęcia z mojej sesji brzuszkowej. + 500% do samooceny!

Photo credit: Dominika Dzikowska



poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Day 82

Day 82: The awesomeness of Documenting Delight... this post for today especially.

Dzień 82: Wspaniałość Documenting Delight... szczególnie dzisiejszy post.

KLIK

Day 81

Day 81: A good, lazy Sunday with my son (and husband, in the afternoon). Not so often to see!

Dzień 81: Dobra, leniwa niedziela z synkiem (i mężem, po południu). Niezbyt często się to zdarza!



niedziela, 27 kwietnia 2014

Day 80

Day 80: Insisting on bare legs - despite the rain, despite the coat :)

Dzień 80: Nalegam na gołe nogi - niezależnie od deszczu i płaszcza :)


piątek, 25 kwietnia 2014

Day 79

Day 79: The yellowness of real free hen's egg's yolk!

Dzień 79: Żółtość żółtka jaj prawdziwie wolnej kury!


Day 78

Day 78: Something that at least LOOKS like a fancy drink after a tiring day of paper-writing and pregnancy photoshoot... I like!

Dzień 78: Coś, co przynajmniej z wyglądu przypomina prawdziwego drinka po męczącym dniu wypełnionym pisaniem eseju i sesją ciążową... Lubię!


środa, 23 kwietnia 2014

Day 77

Day 77 (Wed): Guess what --- we've got a bedroom! :)

Dzień 77 (śr): Zgadnijcie co --- mamy sypialnię! :)


Day 76 and more

Day 76 and more (Easter): The kids had LITERALLY 3 days of shooting water all over each other... then there was time to paint some eggs :) 13 people (including 3 kids, 1 teenager, 1 pregnant woman) + 2 dogs in the 'home of origin' of many of us (me included) in Elbląg - now that's the kind of celebration I adore!

Dzień 76 i więcej (Wielkanoc): Dzieciaki oblewały się przez TRZY DNI... i było trochę malowania pisanek :) 13 osób (w tym: 3 dzieci, 1 nastolatek, 1 kobieta w ciąży) + 2 psy w 'domu pochodzenia' wielu z nas (w tym mnie) w Elblągu - UWIELBIAM <3


czwartek, 17 kwietnia 2014

Day 75

Day 75 (Tue): Hubby's birthday <3 handmade gift + favourite pie = took me soo long, but his happiness was SO WORTH IT <3

Dzień 75 (wt): Urodziny mężusia <3 ręcznie robiony prezent + ulubione ciasto = taak dużo czasu, ale oczywiście było warto <3






Day 74

Day 74 (Mon): A day spent with my both crazy children on preparations and shopping for Matt's birthday + Easter. Miraculously, finished with not-THAT-huge amounts of frustration...

Dzień 74 (pon): Dzień spędzony z dwójką moich szalonych dzieci na zakupach i przygotowaniach do urodzin Mateusza + Wielkanocy. Nie wiem jakim cudem, ale zakończony nie-aż-tak-wielkim poziomem frustracji...


niedziela, 13 kwietnia 2014

Day 73

Day 73: ANOTHER chance to have dinner with my hubby <3 AND the dessert :)

Dzień 73: KOLEJNA szansa zjedzenia obiadu z mężusiem <3 ORAZ deseru :)



Day 72

Day 72 (Saturday): A lazy dinner with my husband (finally!) at Bobby Burger.

Dzień 72 (sobota): Leniwy obiad z mężem (w końcu!) w Bobby Burgerze.


Day 71

Day 71 (Thursday): These two georgeous beauties made my day <3 Definitely too short a meeting it was...

Dzień 71 (czwartek): Te dwie wspaniałe piękności rozświetliły mój dzień <3 Zdecydowanie za krótkie spotkanie...


wtorek, 8 kwietnia 2014

Day 70

Day 70: Good food (sandwiches: egg+mayo+radish+linseed; muffins: wholegrain-oat-lemon-vanilla) + weather allowing me to work outside in a tanktop + sweatpants day = relief.

Dzień 70: Dobre jedzenie (kanapki: jajo+majonez+rzodkiewka+siemię lniane; muffinki: pełnoziarniste owsiane cytrynowo-waniliowe) + pogoda pozwalająca mi pracować na dworzu w koszulce bez rękawów + dzień w dresach = ulga.




Day 69

Day 69: Unbelievable - Ginger Ale cans in faculty's vending machine! Plus: Warsaw's getting more and more interesting...

Dzień 69: Niewiarygodne - puszki Ginger Ale'a w maszynie na wydziale! Plus: Warszawa taka interesująca...



Day 68

Day 68: The fun they're having! Uh-oh!

Dzień 68: Radość nie do opisania!


Day 67

Day 67: Great family party (oops... did we stay too long?).

Dzień 67: Świetna impreza rodzinna (czyżbyśmy się zasiedzieli?).



czwartek, 3 kwietnia 2014

Day 66

Day 66: Amazing brafitting experience :) (I don't know if you can imagine the cup size frenzy that goes on in pregnancy :P)

Dzień 66: Nie ma to jak znaleźć dobrą specjalistkę od brafittingu :) (Nie wiem czy jesteście sobie w stanie wyobrazić miseczkowe szaleństwo w ciąży :P)


Day 65

Day 65: Exploring our estate's playgorund for the first time :)

Dzień 65: Odkrywamy osiedlowy plac zabaw :)